Czy można naśladować niemowlę? W czym? Jak? Czyż można się narodzić jeszcze raz? W pewnym sensie tak. Mamy stawać się nowymi ludźmi na obraz Boży.

Obecny rok liturgiczny przeżywamy pod hasłem: Naśladować Jezusa w relacjach do bliźnich. Skoro Ten, którego mamy naśladować przyszedł do nas jako małe Dziecię, trzeba nam zatrzymać się nad Jego żłóbkiem, pochylić się z wysokości swojego poukładanego schematu życia, by usłyszeć wołanie: człowieku, „gdzie jesteś?” (Rdz 3,9), by odnaleźć swoje miejsce w świecie w relacji do Boga Stwórcy i Odkupiciela, który w swym miłosierdziu zesłał na świat swojego Syna, aby nas zbawił, a także w relacji do drugiego człowieka, którego Pan Bóg stawia na naszej drodze. Św. Faustyna zapisała w Dzienniczku: „Ufam Tobie, o Światłości niestworzona, Ty, o Dziecię Jezus, jesteś wzorem w pełnieniu woli Ojca Twego, któryś rzekł: oto idę pełnić wolę Twoją- spraw, abym i ja we wszystkim wiernie pełniła wolę Bożą. O Dziecię Boże, daj mi tę łaskę.”(Dz. s. F. 830)

Wyobraźmy sobie scenerię żłóbka. Wielki Bóg leży zupełnie zdany na otaczających Go ludzi. Przychodzi w nocy, niezauważony, nierozpoznany. Czy takiego Boga oczekiwali ówcześni ludzie? Z pewnością nie, skoro potem własny naród wyda Go na ukrzyżowanie. Święte Niemowlę nie może mówić, przemawia swoją obecnością i przyjmuje pokłon od najbardziej prostych ludzi, by po latach wypowiedzieć już własnym głosem: „Wysławiam Cię Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie” (Łk 10,21). „Dziecię Jezus milczy, ale już jest świadome swego zadania, albowiem ma moc i życie Boskie - pisze Sługa Boży Ks. Michał Sopoćko. - On śpi, ale wie wszystko, co się dzieje wokoło, bo ”nie zdrzemnie się ani nie zaśnie, który strzeże Izraela" (Ps 120,4). Jeżeli łzy leje, to tylko ze współczucia ku nam. Jego cichy oddech jest silniejszy sam w sobie od szumu bałwanów morskich. Jego spojrzenie wskazuje drogi gwiazdom i narodom. Z Jego małego Serca wznosi się ku Ojcu niebieskiemu ofiara czci i uwielbienia. Jego modlitwa jest dziękczynieniem w imieniu całej ludzkości, jest odnowieniem ślubu: „Oto idę” (Ps 39,8). Po raz pierwszy spogląda na swą Matkę, wyciąga ku Niej swe rączki i z niewypowiedzianą czułością obejmuje wzrokiem Józefa - swego Opiekuna, a wreszcie miłosiernie spogląda w duchu i na wszystkich, bo wszak przyszedł „dla naszego zbawienia”.

Takiego Jezusa mamy naśladować. Grota betlejemska jest dla nas piękną lekcją, podczas której możemy się nauczyć, że w otwarciu się na drugiego człowieka nie są najważniejsze środki finansowe. Ważniejsze od nich jest zauważenie drugiego, poświęcenie mu czasu, rezygnacji z własnych korzyści.

Ks. Sopoćko pisząc o Bożym Narodzeniu uważa, że Zbawiciel rodząc się w takich okolicznościach ujawnił swe miłosierdzie. Jego narodzenie i okoliczności temu towarzyszące, cała sceneria groty betlejemskiej, są dla nas nauką w celu zrozumienia czym jest prawda i szczęście. One nie polegają na zewnętrznej okazałości i bogactwie, na sławie i uznaniu u ludzi. Dzieciątko Jezus zachęca nas do zaparcia się siebie, do pokuty. Ono jest przykładem w jaki sposób to uczynić. Nie miało w żłóbku nawet tego, co mają na ziemi najuboższe dzieci. Zapowiada jakim duchem będzie się rządzić Jego Królestwo. Takiego Jezusa mamy naśladować w relacjach do bliźnich. W każdy człowieku obok nas przechodzącym jest takie małe dziecko, które potrzebuje, aby się nim zająć, by znaleźć dla niego czas. Oczekuje ono od nas postawy autentyczności, stawania bez maski pozoru. Dziecko wyczuwa intuicyjnie to, czego nie potrafi nazwać słowami. Przed dzieckiem nie można udawać, bo ono bardzo szybko zdemaskuje fałsz. Jego śmiech, chęć do zabawy, prezentacja swoich zabawek, są dla dorosłego człowieka sygnałem, że dziecko mu ufa. Starajmy się takie dziecko dostrzegać w drugim człowieku. Takie dziecko jest także w nas samych. Zatem bądźmy miłosierni dla innych, abyśmy sami dostąpili miłosierdzia, byśmy mogli usłyszeć w duszy słowa, które Dzieciątko Jezus wypowiedziało do św. Faustyny: „Dobrze mi przy sercu twoim... Chcę cię nauczyć dziecięctwa duchowego. Chcę, abyś była bardzo mała, bo kiedy jesteś maleńka, noszę cię przy Sercu Swoim, tak jako ty Mnie w tej chwili trzymasz przy sercu swoim.” (Dz. S. F. 1481) Skoro Jezus przychodzi do nas jako Dziecię, oczekuje, że przyjmiemy Go także jak Dziecię. Oczekuje od nas autentyczności, szczerości wobec Niego. Nie musimy się Go bać, bo dziecię nie może karać. Zostawmy w betlejemskiej grocie nasze ubóstwo to, co nam trudno wypowiedzieć. Zaufajmy Jezusowi, że choć maleńki, Jego Serce jest Sercem Wszechmogącego Boga bogatego w miłosierdzie, który przyszedł, aby nas zbawić.

Żródło: Czas Miłosierdzia, nr 1(165)/2004