Sześć lat temu zgromadzona w dniu pogrzebu Jana Pawła II na Placu Świętego Piotra wielotysięczna rzesza wołała jednogłośnie: Santo subito!  Święty natychmiast! Spontaniczny vox populi domagał się bezzwłocznego wyniesienia na ołtarze wielkiego Papieża, wierząc głęboko, że jego posłannictwo nie kończy się z chwilą odejścia z tej ziemi. Tak wiele zrobił przez wspaniały pontyfikat dla Kościoła i całego świata! Wejście do Domu Ojca nie umniejsza jego odpowiedzialności za Kościół i los wielorako zagrożonej ludzkości. Ukazanie świętości jego życia i heroizmu cnót otworzy jeszcze bardziej serca ludzkie na to, czym żył on i czego dokonał przez swój wspaniały pontyfikat. Świat o tym nie może zapomnieć - musi dla swego dobra czerpać z jego wielkiej duchowej spuścizny.

Spełniają się oczekiwania milionów ludzi na całym świecie. Dniem beatyfikacji będzie II Niedziela Wielkanocna, obchodzona jako święto Miłosierdzia Bożego. Jan Paweł II rozumiał potrzebę tego święta i własne odniesienie do niego określił słowami: Dziękuję Opatrzności Bożej, że dane mi było osobiście przyczynić się do wypełnienia woli Chrystusa przez ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego1. W 2000 roku kanonizował siostrę Faustynę Kowalską ? „powierniczkę, sekretarkę i apostołkę” w rzeczoną Niedzielę, ogłaszając zarazem, że odtąd będzie ona świętem całego Kościoła jako Niedziela Miłosierdzia Bożego.

Wybrana data beatyfikacji znamiennie uwydatnia ten rys jego papieskiej posługi, jakim była jego wielka gorliwość w służbie Bożego Miłosierdzia, która kształtuje obraz jego pontyfikatu. W zawierzeniu świata Miłosierdziu Bożemu widział nadzieję ocalenia i przetrwania, ratunek przed rozpaczą. Wystarczy odwołać się do słów encykliki Dives in misericordia: W żadnym czasie, w żadnym okresie dziejów ? a zwłaszcza w okresie tak przełomowym jak nasz ? Kościół nie może zapomnieć o modlitwie, która jest wołaniem o miłosierdzie Boga wobec wielorakiego zła, jakie ciąży nad ludzkością i jakie jej zagraża2.

*

W przedziwny sposób urzeczywistniają się po latach gorące, niespełnione za życia, pragnienia tak dobrze nam znanego Księdza Michała Sopocki. Stad tegoroczne święto Miłosierdzia Bożego, połączone z beatyfikacją wielkiego Papieża, dla mieszkańców Białegostoku będzie miało szczególną wymowę. Nasze bowiem miasto chlubi się swoim sanktuarium Miłosierdzia Bożego, gdzie spoczywają czcigodne relikwie tego Kapłana, szeroko, choć wciąż jeszcze za mało znanego apostoła kultu Bożego Miłosierdzia. Nie ma powodu przemilczać faktu, że obchodzone obecnie w całym Kościele święto Miłosierdzia Bożego jest w ogromnej i nieporównywalnej mierze jego dziełem i zasługą. Należy o tym powiedzieć w kontekście oczekiwanej beatyfikacji gwoli pełnej prawdy o Bożym działaniu.

Ukazujący się Faustynie Pan Jezus domagał się namalowania obrazu i ustanowienia święta: Ja pragnę, aby było Miłosierdzia święto. Chcę, aby ten obraz, który wymalujesz pędzlem, był uroczyście poświęcony w pierwszą niedzielę po Wielkanocy, ta niedziela ma być świętem Miłosierdzia3. Oba postulaty, tak istotne w całości kultu Bożego Miłosierdzia, były niezwykle trudne do spełnienia. Szczególnie ustanowienie nowego święta w Kościele, do tego w Przewodnią Niedzielę, wydawało się rzeczą wprost nierealną. Wielkość zleconego zadania przekraczała możliwości Faustyny. Ze łzami błagała Boga o światło i „pomoc widzialną”. Otrzymała ją w osobie księdza Sopoćki, gdy w 1933 roku przybyła do Wilna.

O objawieniach i żądaniach Pana Jezusa dowiadywał się jako spowiednik z bezpośrednich zwierzeń Faustyny w konfesjonale oraz z zapisków w Dzienniczku, który kazał jej prowadzić. O autentyczności mistycznych przeżyć zakonnicy przekonało go jej żarliwe pragnienie świętości i posłuszeństwo wobec woli Bożej. Uświadomił sobie, że stanął wobec tajemnicy wkroczenia Boga w dzieje ludzkie przez wybraną i wezbraną Jego łaską duszę. Wyzbywszy się wątpliwości, podejmuje decyzję, która określiła całokształt jego życia i działalności: Ufność w Miłosierdzie Boże, szerzenie kultu tego miłosierdzia wśród innych i bezgraniczne poświęcenie mu wszystkich swoich myśli, słów i uczynków, bez cienia szukania siebie, będzie naczelną zasadą mego dalszego życia przy pomocy tegoż niezmierzonego miłosierdzia4. W zleconym Faustynie posłannictwie rozpoznał wszystko, co go inspirowało i porywało jako kapłana. Zmysł duszpasterski pozwolił mu dostrzec niezwykłą wartość praktyczną kultu Bożego Miłosierdzia, zdolną dokonać przemiany grzesznika w świętego. Dlatego stał się wiernym bez reszty sługą miłosiernej woli Bożej.

*

Ksiądz Sopoćko doskonale zdawał sobie sprawę z oporów, z jakimi musi się spotkać postulat wprowadzenia nowego święta do kalendarza Kościoła. Niemniej, przekonany iż taka rzeczywiście jest wola Zbawiciela, rozważał możliwości i warunki, niezbędne do uzyskania aprobaty władzy kościelnej. Do tego nie wystarczały objawienia prywatne, lecz konieczne były argumenty teologiczne i duszpasterskie, gdyż w danym przypadku jedynie takie mogły mieć znaczenie. Wiedział, że musi je zdobyć i przedstawić decyzyjnym gremiom.

Heroicznej gotowość siostra Faustyny do największych poświęceń w praktyce znaczyła bardzo niewiele. Mogła liczyć tylko na spowiednika, iż przejmie na siebie cały ciężar jej charyzmatycznej misji. Po wyjeździe z Wilna pozostawała z nim w stałym kontakcie. Wiedziała, jak wiele czynił mimo trudności i przeszkód, spełnić oczekiwania Miłosiernego Zbawiciela. Ze wszystkich sił wspierała modlitwą i ofiarą jego starania o ustanowienie święta: Całą duszę swoją włączam w kierunku święta tego, aby dopomóc Ojcu w tym dziele wielkim Bożym. Modlitwą, ofiarą całopalną z siebie wypraszać będę błogosławieństwo Boże dla Drogiego Ojca w całej tej sprawie5.

Dla tej wielkiej idei ksiądz Sopoćko starał się pozyskać zwolenników wśród hierarchii i duszpasterzy, przekonać do niej teologów. Długo nie było na to widoków. Pomimo wszystko ufał wbrew nadziei. Nic nie było w stanie zniechęcić go do podejmowania coraz to nowych trudów. W kwietniu 1939 roku udał się do Rzymu z nadzieją na audiencję u papieża Piusa XII. Audiencji nie uzyskał. W Kongregacji świętych Obrzędów usłyszał, że w Kościele nie ma zwyczaju ustanawiania świąt dla uczczenia poszczególnych doskonałości Bożych.

Podejmując kolejne wysiłki, liczył na pomoc duchową ze strony Faustyny, wiedząc, iż pragnęła zostać świętą, aby jak najlepiej spełnić wolę Bożą i pomagać mu w jego trudach6. Otrzymawszy wiadomość o jej  śmierci, zapisał: O jej świętości jestem mocno przekonany. Obiecała pomagać mi z nieba. 11 i 17 X odprawiłem za nią (a może już na jej cześć) Mszę świętą7. Trudno przecenić wagę tych słów dla jego dalszej działalności.

*

W latach wojny, przebywając w Wilnie, opracował traktat De Misericordia Dei deque eiusdem Festo instituendo8, którego powielony tekst rozsyłał biskupom różnych krajów. Z przekonaniem o jego potrzebie i doniosłości opuścił Wilno i przyjechał w 1947 roku do Białegostoku. Zajmując się formacją przyszłych księży, z całą energią kontynuował pracę apostolską.

Nadal usilnie starał się zainteresować polskich teologów doktrynalną stroną kultu. W publikacji O święto Najmiłosierniejszego Zbawiciela9 uzasadniał potrzebę święta i odpowiadał na wysuwane zarzuty. Wydawał swe prace w kraju i za granicą Podjął współpracę ze zgromadzeniami zakonnymi i ludźmi świeckimi. Sprawa święta. znajdywała zrozumienie tylko u nielicznych. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że działał pod wpływem światła i natchnień, które wypraszała mu w niebie Faustyna. Zabiegał o wszczęcie jej procesu beatyfikacyjnego, wierząc, iż uwiarygodni jej posłannictwo i rozwieje szereg uprzedzeń.

Może zdumiewać jego upór w podejmowania inicjatyw i trudów, mimo braku liczących się sukcesów. Nie chciał niczego robić bez aprobaty władzy kościelnej. Wciąż żywił nadzieję, że zastrzeżenia i opory biskupów ustąpią wobec siły argumentów, czerpanych z miarodajnych źródeł. Starał się natomiast wykorzystać każdą sposobność do promocji Bożego dzieła. Cierpliwie czekał na decyzję Stolicy Apostolskiej. Nikłe przesłanki pozwalały żywić nadzieję, że będzie pomyślna. Tymczasem do Rzymu docierały nie do końca sprawdzone i stąd niekorzystne dla niego informacje. Brały się stąd, że nabożeństwo rozwijało się w sposób nie zawsze właściwy, budząc tym zastrzeżenia władzy kościelnej. Ksiądz Sopoćko wiedział o tym, lecz nie miał na to wpływu i nie potrafił temu zapobiec. Nie wnikając w to, co myślał i robił on sam, obarczano go odpowiedzialnością za cudze błędy.

Przyszła najcięższa próba dla jego apostolskiego trudu. Kongregacja świętego Oficjum zabrała wreszcie głos, przesyłając polskim biskupom następujące zalecenia: 1. Nie należy obstawać przy nadprzyrodzoności objawień siostry Faustyny; 2. Nie powinno się ustanawiać jakiegokolwiek święta Miłosierdzia Bożego10; 3. Zabrania się rozpowszechniania obrazów i pism propagujących nabożeństwo według form proponowanych przez Faustynę; 4. Pozostawia się roztropności biskupów stopniowe usuwanie takich obrazów; 5. Księdzu Sopoćce należy udzielić gravissimum monitum11, nakazując zaprzestanie obrony oraz propagowania rzeczonych objawień i nabożeństwa. Wielu sądziło, że orzeczenie Kongregacji oznacza definitywny kres sprawy kultu, w tym i święta.

Sam ksiądz Sopoćkoprzyjął decyzję bez sprzeciwu i szemrania.Wiedział, że opiera się na błędnych przesłankach i nieporozumieniach, które muszą być wyjaśnione. Ufność go nie zawiodła. Kilka miesięcy później w urzędowym organie Stolicy Apostolskiej12 podano złagodzone stanowisko Kongregacji: należy wstrzymać się z upowszechnianiem obrazów i pism propagujących nabożeństwo w formach przedłożonych przez Faustynę, usuwanie zaś obrazów pozostawić roztropności biskupów. Nie kwestionowano nadprzyrodzonego charakteru objawień Faustyny,  nie wykluczano możliwości święta.

*

W przekonaniu księdza Sopoćki Stolica Apostolska nie zabraniała dalszych dociekań i badań w odnośnych kwestiach. Kontynuował więc zabiegi o aprobatę kultu i święta, oparte na miarodajnych dla teologa dowodach. Nic nie przeszkadzało wielbić Miłosierdzie Boże w Niedzielę Przewodnią, zachowując obowiązujące przepisy liturgiczne. Co może przeszkadzać wiernym gorliwiej korzystać z sakramentów Pokuty i Eucharystii w tę Niedzielę?

Wciąż ponawiane zabiegi nie pozwalały na zamknięcie tematu. Szerzeniem kultu zajmowali się już księża Pallotyni, głównie przez częstochowski ośrodek zwany Doliną Miłosierdzia. Powstały solidne opracowania teologiczne poświęcone Tajemnicy Miłosierdzia, które zostały wydane jako praca zbiorowa13. Organizowano sympozja o Miłosierdziu Bożym, na których znani polscy teologowie przedstawiali naukę o Tajemnicy Miłosierdzia, odwołując się do niekwestionowanych źródeł i argumentów. Ksiądz Sopoćko uzasadniał na nich potrzebę ustanowienia święta w Przewodnią Niedzielę. Nie obawiał się zarzutów i polemiki.

Wytrwałe starania księdza Sopoćki zyskiwały coraz większe uznanie w kręgach, na których mu zależało. Zaczęto dostrzegać i cenić jego wieloletni trud i dokonania. Na sympozjum w Ołtarzewie w 1968 roku, ksiądz profesor Wincenty Granat dał temu tak dobitny wyraz, że sędziwy kapłan poczuł się nim głęboko wzruszony14. We wstępie do wydanych drukiem materiałów sympozjum ksiądz Granat napisał: Wyrazy gorącego podziękowania i uznania należą się ks. Michałowi Sopoćce za Jego niestrudzoną działalność w szerzeniu nauki o miłosierdziu Bożym, bo i ta książka wyrasta z apostolskiej pracy, jaką prowadzi ks. Sopoćko od lat15. Na takie świadectwo potrafił w tamtym czasie zdobyć się tylko kapłan i teolog takiej miary, jakim był ksiądz Granat, dziś również kandydat na ołtarze.

Najważniejsze było to, że teologowie podjęli dyskusję, na której tak bardzo zależało księdzu Sopoćce. Po latach starań udało mu się nakłonić to środowisko do zajęcia się tajemnicą i orędziem Miłosierdzi ana forum naukowym. Przyczyniało się do wzrostu zainteresowania biskupów sprawą projektowanego święta16.

*

W ramach soborowej odnowy liturgii ukazał się nowy Mszał Rzymski. Opracowano też zestawy czytań i śpiewów na poszczególne okresy roku liturgicznego. W tekstach przeznaczonych na II Niedzielę Wielkanocną ksiądz Sopoćko z radością odnalazł wyraźniejsze niż dotąd akcenty uwielbienia Boga w Jego Miłosierdziu, Dostrzegł w nich akceptację idei święta. Chcąc zwrócić na to uwagę hierarchii, opracował artykuł Duch liturgii Niedzieli II Wielkanocnej,17. Daje w nim wyraz przekonaniu, że Stolica Apostolska wręcz zachęca do tego, co było przedmiotem jego wieloletnich starań i zabiegów w aspekcie święta.

Prawo do optymizmu dawał również proces beatyfikacyjny siostry Faustyny, wszczęty na polecenie arcybiskupa Karola Wojtyły. Ekspertyza teologiczna Dzienniczka wykazała pełną zgodność treści z nauką Kościoła. Kardynał Wojtyła, osobiście zaangażowany w przebieg procesu Faustyny, rzucający światło na jej charyzmatyczną misję, powiadomił o jego wynikach Konferencję biskupów w 1970 roku. Ksiądz Sopoćko też otrzymał bezpośrednio od Kardynała sygnał potwierdzający jego odczucia. Ten napisał bowiem do niego, że mogą winszować sobie wspólnej radości. W mniemaniu ks. Sopoćki jej powodem mógł być niewątpliwie pomyślny przebieg procesu s. Faustyny oraz odnowiona liturgia II Niedzieli Wielkanocnej18.

Dokonywał się długo oczekiwany przełom. W miejsce czerwonych świateł zapalały się zielone, niosące otuchę i nadzieję. Mimo gasnących sił ksiądz Sopocko opracował kilkadziesiąt kazań na rzeczoną Niedzielę, jako pomoc dla duszpasterzy. W 1971 roku postarał się dostarczyć wszystkim polskim biskupom swój artykuł Duch liturgii II Niedzieli Wielkanocnej. Na sympozjum w Ołtarzewie w październiku 1972 roku, zabiegał o wystąpienie do Konferencji Episkopatu z petycją o święto Miłosierdzia Bożego.

Zastanawiamy się, skąd brał tyle sił i hartu ducha, ażeby nie poddać się rezygnacji wobec mnogości  utrudnień i sprzeciwów? Dziś wiemy, że dzięki jego upartej wytrwałości ujawniło się w nim i przez niego działanie Boże. Siostra Faustyny zapisała jeszcze w Wilnie: Zapytałam się Pana, czemu tak z nim postępuje, że niejako by mu utrudniał to, co nakazuje. I powiedział Pan: Tak postępuję z nim na świadectwo, że dzieło to moim jest?  Nie za pomyślność w pracy, ale za cierpienia nagradzam19.

Sterany wiekiem, pracą i cierpieniem, przeżywał lęk o przyszłość sprawy, której los wciąż jeszcze się ważył. Usiłował pozyskać dla niej białostockie prezbiterium, zwłaszcza Seminarium Duchowne. Póki co, był to tylko zasiew, z którego plonu już nie zobaczył.

*

Ksiądz Michał Sopoćko zmarł 15 II 1975 roku, nie doczekawszy ustanowienia święta. Pamięć o nim nie zgasła wraz z ziemskim życiem. Dopiero teraz zaczęto należycie uświadamiać autentyczną wielkość tej postaci oraz doniosłość ideowej spuścizny. Spełniały się słowa siostry Faustyny: Będzie chwila, w której dzieło to, które tak Bóg zaleca, [okaże się] jakoby w zupełnym zniszczeniu - i wtem nastąpi działanie Boże z wielką silą, która da świadectwo prawdziwości. Ono będzie nowym blaskiem dla Kościoła? Kiedy ten triumf nadejdzie, to my już będziemy w nowym życiu, w którym nie ma cierpień20Pierwsza część przepowiedni spełniła się jeszcze za życia księdza Sopoćki, druga zaczęła się spełniać po śmierci. Kult Miłosierdzia Bożego zyskiwał w Polsce i na świecie coraz więcej zwolenników, a nade wszystko czcicieli, także wśród hierarchii i duszpasterzy. W II Niedzielę Wielkanocną ludzie spontanicznie garnęli się do Sakramentów świętych, błagając Boga o Miłosierdzie „dla nas i całego świata”.

Upłynęły trzy lata od  śmierci księdza Sopoćki, gdy Kongregacja Doktryny Wiary oznajmiła, że wydane w 1959 roku przez Kongregację Świętego Oficjum zakazy przestały obowiązywać w świetle nowych dokumentów i okoliczności. Była w tym ogromna zasługa kardynała Wojtyły, który informował Kongregację o aktualnym stanie rzeczy. Niedługo potem zasiadł na Stolicy Piotrowej jako Jan Paweł II. Własne stanowisko wobec tajemnicy i kultu Miłosierdzia Bożego w Kościele wyraził w encyklice Dives in misericordia. Jako Namiestnik Chrystusa stanął w pierwszym szeregu głosicieli orędzia Bożego Miłosierdzia.

W 1993 roku polscy biskupi sami wystosowali prośbę do Jana Pawła II o ustanowienie święta Miłosierdzia Bożego. Po dwóch latach oczekiwania Kongregacja do spraw Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów zezwoliła na obchodzenie święta w polskich kościołach w II Niedzielę Wielkanocną. Pragnieniom Miłosiernego Jezusa stało się zadość.

Radykalna zmiana klimatu dokonała się w macierzystej archidiecezji księdza Sopoćki. Gdy w 1976 roku biskupem białostockim został ksiądz Edward Kisiel, kult Miłosierdzia Bożego zaczął rozwijać się z większą niż dotychczas dynamiką. Dekretem z 15 II 1986 biskup polecił, by na terenie podległym jego jurysdykcji II Niedziela Wielkanocna była obchodzona jako święto Bożego Miłosierdzia. Stale umacniała się sława świętości księdza Michała Sopocki, mnożyły się świadectwa otrzymanych za jego przyczyną łask. Dnia 4 grudnia 1987 roku biskup Kisiel otworzył proces beatyfikacyjny. Rok później dokonano ekshumacji doczesnych szczątków Sługi Bożego, które spoczęły w kościele Miłosierdzia Bożego. Kilka miesięcy potem, niedaleko stamtąd miała miejsce groźna katastrofa pociągu z chlorem. Niezwykle ocalenie miasta i życia tysięcy ludzi wielu jego mieszkańców przypisało wstawiennictwu Sługi Bożego.

*

Z 80-letniej perspektywy czasu widzimy jasno, jak wyjątkowa i nieporównywalna była rola świętej Faustyny, błogosławionego księdza Sopoćki oraz Sługi Bożego Jana Pawła II w początkach i obecnym rozkwicie kultu Bożego Miłosierdzia. Postulowane przez Zbawiciela święto jest niekwestionowanym dziełem tych trzech charyzmatycznych Postaci. Świętość Faustyny stanowiła tajemnicze ogniwo, łączące w apostolskiej służbie księdza Sopoćkę i kardynała Wojtyłę. Arcybiskup krakowski znał księdza Sopoćkę, jego rolę w życiu i misji Faustyny oraz zabiegi o ustanowienie święta. Ksiądz Sopoćko prosił go nieraz o interwencję na forum Episkopatu i u Stolicy Apostolskiej.

Nie jest więc rzeczą przypadku, że Jan Paweł II kanonizował Faustynę w II Niedzielę Wielkanocną 2000 roku, ogłaszając zarazem, że ta Niedziela będzie odtąd w całym Kościele nazywać się Niedzielą Miłosierdzia Bożego. Najwyższym w Kościele autorytetem przypieczętował starania księdza Sopoćki zarówno o wyniesienie Faustyny na ołtarze, jak też o ustanowienie święta. Zakończył życie w wigilię święta. Kilka miesięcy wcześniej ogłosił dekret o heroizmie życia i cnót księdza Sopoćki, otwierający drogę do beatyfikacji.

Dzięki beatyfikacji Jana Pawła II możemy o nim powiedzieć: Abiit, non obiit - odszedł, lecz nie przeminął Wyniesiony do chwały ołtarzy będzie, podobnie jak za życia, wskazywał ludziom jeden, niezmienny kierunek umysłu, woli i serca: do Chrystusa, Miłosiernego Zbawiciela człowieka i świata21. Będzie czynił to nadal.

Jakże zawiłe są drogi Boże! Niestrudzone wysiłki księdza Michała Sopoćki zostały uwieńczone skutkiem, jakiego zapewne nie była w stanie ogarnąć nawet jego własna „wyobraźnia Miłosierdzia”. Spełniła się wola Zbawiciela, objawiona siostrze Faustynie, realizowana przez księdza Sopoćkę, wprowadzona w życie Kościoła przez Jana Pawła II. Oczekiwana przez Lud Boży beatyfikacja wielkiego Papieża Polaka znamiennie podkreśla rangę święta. Jego trudna geneza raz jeszcze przekonuje, że u Boga nie ma rzeczy niemożliwych. Błogosławiony ksiądz Michał nie wątpił o tym ani przez chwilę.

Czy „znamienna data” beatyfikacji Papieża Miłosierdzia nie domaga się przywołania na pamięć ogromu trudu i starań księdza Michała Sopocki o nadanie II Niedzieli Wielkanocnej charakteru święta Bożego Miłosierdzia? Czy nie świadczą dziś one o potędze ufnego posłuszeństwa wobec miłosiernej woli Bożej, które zwycięża wszelkie przeszkody? Czy nie warto o tym przypomnieć gwoli pełnej prawdy o tajemniczym działaniu Boga przez Jego świętych? Jeżeli dojdzie, miejmy nadzieję, do kanonizacji białostockiego apostoła Miłosierdzia Bożego, to czy potrafi ktoś wskazać bardziej stosowny na nią dzień niż święto Miłosierdzia? W ten sposób Troje największych sług Miłosierdzia połączyłaby nie tylko wspólna idea apostolska, ale i dzień zaliczenia w poczet świętych. Dzień Bożej nagrody za wielkie pragnienia i ofiarne trudy.

Czy nie po to jest nam potrzebna „wyobraźnia Miłosierdzia”, o jakiej mówił Jan Paweł II?

 

 

Białystok, 2 kwietnia 2011 r.

1 Przemówienie w Krakowie-Łagiewnikach, 7 VI 1997.

2 Jan Paweł II, enc. O miłosierdziu Bożym, 15.

3 Św. M. Faustyna Kowalska, Dzienniczek (skrót: Dz), 49.

4 Bł. Ks. Michał Sopoćko, Dziennik, Białystok 2010, s. 101.

5 List z 6 V 1937 r.

6 Zob. Dz., 1505.

7 M. Sopoćko, Dziennik, s. 109

8 O Miłosierdziu Bożym i potrzebie ustanowienia jego święta

9 Poznań, 1947.

10 Podkreślenie moje, S. S.

11 Najsurowsze upomnienie.

12 Acta Apostolicae Sedes, z dnia 6 III 1959.

13 Ewangelia Miłosierdzia, Poznań-Warszawa 1970, pod redakcją ks. W. Granata.

14 Homagium ks. Rektora Granata wprowadziło mię w zakłopotanie, że nie mogłem nawet odpowiedzieć. M. Sopoćko, Dziennik, dz. cyt., s. 303.

15 Ewangelia Miłosierdzia, dz. cyt., s. 8.

16 Por. H. Ciereszko, Ks. Michał Sopoćko, apostoł Miłosierdzia Bożego, Kraków 2004, s. 206

17 Kilkakrotnie drukowany w kraju i za granicą

18 Zob. H. Ciereszko, dz. cyt., s. 208.

19 Dz. 90.

20 Dz. 378.

21 Por. Enc. Redemptor hominis, 7.